“Znajda” Katarzyna Kielecka
Ocena: 3/10
Gatunek: powieść historyczna
Wydawnictwo: Szara Godzina
1 września 1939 na Wieluń spadają pierwsze bomby i beztroski świat sześcioletniego Lolka rozpada się zaledwie w ciągu kilku chwil. Rodzina Lolka postanawia schronić się u ciotki w Skałce Polskiej i tak zaczyna się walka o przetrwanie małego chłopca.
Autorka w swojej historii wplotła wątek hitlerowskiego obozu koncentracyjnego dla polskiej młodzieży w Łodzi, o którym kiedyś zaledwie słyszałam, niestety niewiele wiedziałam.
I gdyby Katarzyna Kielecka skupiła się tylko i wyłącznie na tym okresie, książka dużo by na tym zyskała.
Niestety autorka idąc za dziwną i zupełnie niezrozumiałą dla mnie modą łączenia świata współczesnego z przeszłością, stworzyła postać Matyldy, współczesnej trzydziestolatki, która powoli zaczyna odkrywać przeszłość starszej pani sprzedającej swoje wyroby dziewiarskie w przejściu podziemnym.
O ile czasy wojenne wciągają i czytelnik podąża za Lolkiem z zapartym tchem, i to właśnie ta część historii pozostanie ze mną na długo, o tyle czasy współczesne, to niedopracowana kalka wszystkich innych podobnych historii, gdzie autorka powciskała wszelkie możliwe tematy: matka tyran, ojciec safanduła, niedojrzała psychicznie trzydziestolatka niepotrafiąca odciąć się od matki, zdrada męża, ciąża kochanki męża, pandemia, wojna w Ukrainie, homoseksualizm… czyli nic odkrywczego, nic innowacyjnego, ot taka modna, niestrawna papka jakich wiele na wydawniczym rynku.
Dodatkowy plus za to, że dzięki tej książce trafiłam na “Mały Oświęcim’, który rozjechał moje emocje jak walec drogowy, ale o tym w innej recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz