sobota, 4 listopada 2023

"Siedem sióstr" Lucinda Riley

 


"Siedem sióstr" Lucinda Riley

Ocena: 3/10

Gatunek: literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Albatros

W prywatnej zatoce nad jeziorem Genewskim bogaty miliarder, wiele lat temu adoptował w różnych częściach świata sześć dziewczynek nadając im imiona plejad. Dziewczynki trafiały pod staranną i czułą opiekę niani. Pa Salt zadbał o to, żeby każda z dziewcząt otrzymała solidne wykształcenie i w przyszłości mogła samodzielnie się utrzymać. Dziewczęta dorosły i po kolei wyfrunęły z rodzinnego gniazda. Spotykały się rzadko, ale nadal utrzymywały stały kontakt, ale przede wszystkim utrzymywały kontakt z ukochanym, przybranym ojcem. Do powrotu do domu, zmusiła je jego nagła śmierć. Zanim jednak zmarł pozostawił każdej z nich wskazówki umożliwiające odszukanie własnych korzeni. 

Pierwszy tom, to odkrywanie własnej historii przez Maję, najstarszą z córek Pa Salta, której droga będzie wiodła do Brazylii i Francji.

Skąd tak niska ocena historii, która w pierwszej chwili wydaje się uroczą bazą do może niezbyt ambitnej, ale ciekawej lektury? Diabeł oczywiście tkwi w szczegółach i dziwię się, że w recenzjach nikt na to nie zwraca uwagi.

Zastanówmy się czy w ogóle ktoś wydałby pozwolenie na adoptowanie niemowląt przez starego, samotnego mężczyznę, który do opieki nad dziećmi wynajmuje opiekunkę, bo sam jest zajęty prowadzeniem biznesu i nigdy nie ma go w domu, do tego mieszka w mało dostępnym miejscu? To na kilometr śmierdzi pedofilią lub nielegalną adopcją.

Idźmy dalej. Gdy Maja przybywa do domu ojca, dowiaduje się, że jego pogrzeb odbył się kilka godzin po jego śmierci, ciało zostało zapakowane w ołowianą trumnę i wrzucone do Morza Śródziemnego (o ile dobrze zapamiętałam). 

Po pierwsze od razu czuć tutaj niezłą mistyfikację. Po drugie kto słyszał, żeby trumna była ołowiana i do tego ot tak wrzucona do morza? Trujący ołów i beztroskie wrzucanie go do morza? Owszem Maria Skłodowska - Curie została pochowana w ołowianej trumnie, ale to był wyjątek, bo jej ciało było napromieniowane.

Złe tłumaczenie? Niewiedza? 

Kawałek dalej dowiadujemy się, że siostra Mai, Ali, znajdowała się na Cykladach i miała godzinę drogi do Saint Tropez. Zachęcam wszystkich, żeby czasami otworzyli choćby mapę w internecie jeśli nie dysponuje się atlasem geograficznym.

Dziewczęta podobno nie znały biznesowych partnerów ojca, ale w gazecie przyciąga ich uwagę wzmianka o wyłowieniu z morza ciała znanego biznesmena, którego dziewczyny znały, bo był partnerem biznesowym ich ojca… no to znały tych partnerów, czy nie znały?

Sposób w jaki zwracają się do swojej opiekunki, która je kochała jak matka, wychowała je, opiekowała się nimi, dbała o nie, jest więcej niż skandaliczny. Z jednej strony ściskają ją, całują, by po chwili wydawać jej rozkazy i zaganiać do kuchni jak posługaczkę.

Słuchając ich rozmów wyłania się obraz głupich, pustych i bogatych lalek wpadających w samozachwyt.

Treść książki jest napisana językiem niebywale infantylnym, a dialogi sztuczne i nie pasujące do wypowiadających je dorosłych kobiet.

Nie odniosę się do wątku budowy statuy Jezusa w Rio, bo nie znam historii, ale skoro w części współczesnej aż roi się od informacji wyssanych z palca, to wolę nie wnikać w szczegóły historyczne, bo trzy gwiazdki przyznaję właśnie za tę historię.

Czy warto, więc sięgać po tę książkę? Moim zdaniem nie, bo lepiej trzymać się z dala od literatury o tak niskich lotach. Może gdybym przeczytała tę książkę jako trzynasto-czternastolatka byłabym nią oczarowana. Jednak świadomy czytelnik nie ma czego szukać w tej lekturze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

“Szok wolności” Barbara Seidler

 “Szok wolności” Barbara Seidler Ocena: 9/10 Gatunek: publicystyka literacka / esej Wydawnictwo: Słowo / Obraz terytoria Wybory 4 czerwca 19...